Kiedy na okładce książki widnieje pytanie „Czy można się zakochać po utracie prawdziwej miłości?” odpowiedź nasuwa się sama… Tak, oczywiście! Właśnie dlatego napisano tę książkę!
Nicholas Sparks, autor „Listu w butelce” próbuje nam
udowodnić w swojej powieści, że żadna miłość nie jest tą ostatnią. Scenariusz
zdarzeń jest dość prosty i mało oryginalny. Młoda kobieta odnajduje na plaży
butelkę, w której znajduje się list. Nie łudźmy się – niespodzianek nie będzie.
Odnaleziona korespondencja to list miłosny. Zaskoczeniem nie jest również to,
że adresatem nie jest główna bohaterka powieści, Teresa.
Emocjonalnie
bez emocji
Cała zabawa polega na tym, by odnaleźć tajemniczego
nadawcę romantycznego listu. Wszelką rozrywkę psuje przewidywalność powieści. Spotkania,
rozstania, romanse, zwroty akcji… jednak nie dostarczające czytelnikowi wielu
emocji. Przynajmniej w moim odczuciu. Powieść ma akcję zbudowaną typowo. Gdy
już wszystko się układa, nagle wszystko się wali – i to łatwo zgadnąć samemu.
Warto wspomnieć również o języku oraz obrazach ukazanym w książce. Wszystko
jest ładne i przyjemne, a zarazem męczące. Książkę czyta się dość ciężko. Moim
zdaniem zarys fabuły był dobry, ale gdzieś po drodze chyba skończyła się
autorowi wena.
To
się czyta
Wcześniej nie znałam twórczości Sparksa, Zachęcona
pozytywnymi recenzjami i ocenami stwierdziłam, że muszę spróbować. Uważam, że pisanie
romantycznych i nieprzewidywalnych zarazem powieści, nie jest łatwe. Jednak,
gdy używa się banalnego motywu listu w butelce, a nawet taki tytuł nadaje się swojej
książce, trzeba się bardziej postarać. Jestem rozczarowana. W literaturze cenię
to, że mogę się zastanawiać nad dalszym losem bohaterów. Tutaj tego nie było.
Mimo całej sympatii do Teresy i Gareta oraz innych postaci z książki – nie zakochałam
się, a właściwie utraciłam miłość i cierpliwość do tej książki. Przeczytałam
powieść do ostatniej strony tylko dlatego, że nie mam w zwyczaju przerywać
czegoś, czego nie skończyłam.
Jest
nadzieja!
Jednym plusem banału o nazwie „List w butelce” jest
zakończenie książki. Mimo, że czytelnik sam może domyślić się jak skończy się
lektura… Twórczość Nicholasa Sparksa cały czas na topie. Wydano już wiele
książek tego autora. Mam cichą nadzieję, że „List w butelce” to nie była
książka dla mnie, a w przyszłości sięgnę po inne powieści tego autora i poznam
Sparksa od lepszej strony.
A Wy co myślicie o tej książce?
Jakie jest Wasze zdanie o twórczości Sparksa?
Możecie coś polecić tego autora?
Zapraszam do dyskusji!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz