niedziela, 17 lutego 2013

Wariacje na temat miłości u Sparksa, czyli „List w butelce"!



Kiedy na okładce książki widnieje pytanie „Czy można się zakochać po utracie prawdziwej miłości?” odpowiedź nasuwa się sama… Tak, oczywiście! Właśnie dlatego napisano tę książkę!

Nicholas Sparks, autor „Listu w butelce” próbuje nam udowodnić w swojej powieści, że żadna miłość nie jest tą ostatnią. Scenariusz zdarzeń jest dość prosty i mało oryginalny. Młoda kobieta odnajduje na plaży butelkę, w której znajduje się list. Nie łudźmy się – niespodzianek nie będzie. Odnaleziona korespondencja to list miłosny. Zaskoczeniem nie jest również to, że adresatem nie jest główna bohaterka powieści, Teresa.


Emocjonalnie bez emocji
Cała zabawa polega na tym, by odnaleźć tajemniczego nadawcę romantycznego listu. Wszelką rozrywkę psuje przewidywalność powieści. Spotkania, rozstania, romanse, zwroty akcji… jednak nie dostarczające czytelnikowi wielu emocji. Przynajmniej w moim odczuciu. Powieść ma akcję zbudowaną typowo. Gdy już wszystko się układa, nagle wszystko się wali – i to łatwo zgadnąć samemu. Warto wspomnieć również o języku oraz obrazach ukazanym w książce. Wszystko jest ładne i przyjemne, a zarazem męczące. Książkę czyta się dość ciężko. Moim zdaniem zarys fabuły był dobry, ale gdzieś po drodze chyba skończyła się autorowi wena.

To się czyta
Wcześniej nie znałam twórczości Sparksa, Zachęcona pozytywnymi recenzjami i ocenami stwierdziłam, że muszę spróbować. Uważam, że pisanie romantycznych i nieprzewidywalnych zarazem powieści, nie jest łatwe. Jednak, gdy używa się banalnego motywu listu w butelce, a nawet taki tytuł nadaje się swojej książce, trzeba się bardziej postarać. Jestem rozczarowana. W literaturze cenię to, że mogę się zastanawiać nad dalszym losem bohaterów. Tutaj tego nie było. Mimo całej sympatii do Teresy i Gareta oraz innych postaci z książki – nie zakochałam się, a właściwie utraciłam miłość i cierpliwość do tej książki. Przeczytałam powieść do ostatniej strony tylko dlatego, że nie mam w zwyczaju przerywać czegoś, czego nie skończyłam.

Jest nadzieja!
Jednym plusem banału o nazwie „List w butelce” jest zakończenie książki. Mimo, że czytelnik sam może domyślić się jak skończy się lektura… Twórczość Nicholasa Sparksa cały czas na topie. Wydano już wiele książek tego autora. Mam cichą nadzieję, że „List w butelce” to nie była książka dla mnie, a w przyszłości sięgnę po inne powieści tego autora i poznam Sparksa od lepszej strony.



A Wy co myślicie o tej książce? 
Jakie jest Wasze zdanie o twórczości Sparksa?
 Możecie coś polecić tego autora? 

Zapraszam do dyskusji!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz