Trochę czasu milczałam. Nie dzieliłam się swoimi opiniami na temat twórczości kolejnych reżyserów, kompozytorów, pisarzy... Ale to nie znaczy, że nie kształtowały się w tym czasie moje gusta i zdanie na temat kolejnych artystycznych pozycji, które można znaleźć na rynku. Dzisiaj przedstawiam kilka recenzji z długiej listy poznanych elementów kultury. Zapraszam do czytania!
Zacznę od czegoś mocnego. Stephen King. Imię i nazwisko w branży znane. Nie bez powodu. Ten pan mimo lat wciąż tworzy coraz to nowsze horrory, zbiory opowiadań, powieści, które wpadają w pamięć odbiorcy. Nie kryję, że King jest moim ulubieńcem, więc nie bez powodu sięgnęłam po jego książkę Doktor Sen. To prezent, bardzo udany, tym bardziej, że około 650 stron pochłonęłam w całości. Nie kryję, że momentami było niesmacznie, przerażająco i oczy wychodziły mi z orbit jak widziałam te wszystkie naszkicowane literkami przez Kinga obrazy. Jednak mimo tego polecam tę książkę. Wpasowuje się w konwencję a w dodatku jest dobrym uzupełnieniem Lśnienia, do którego w końcu nawiązuje. Przyznam szczerze – chętnie przeczytam ją jeszcze raz! King jest formie. Królu, żyj wiecznie!
Kolejną książką, o której pragnę tu wspomnieć jest Oskar i Pani Róża autorstwa Érica-Emmanuela Schmitta. Trafiła w moje ręce w wyniku niepohamowanej chęci grzebania po cudzych półkach. Przyznaję się bez bicia, ale porwanie jej z pokoju B. było dobrym posunięciem. Głównym bohaterem książki jest Oskar, któremu zostało niewiele czasu by cieszyć się życiem. To chłopiec, który mimo bardzo młodego wieku, chciałby wykorzystać chwile najlepiej jak się da. Pomaga mu w tym Pani Róża, która odwiedza go w szpitalu. Pomysł na książkę jest w swojej prostocie niezwykły. Dobra lekcja życia dla tych, którzy mają problem z radości z tego co mają i dla tych, którzy lubią doceniać chwile. Dla każdego.
Film Zniewolony w reżyserii Steve'a McQueena oglądałam na wielkim ekranie. Nie ja wybierałam film, na który pójdziemy z K. - to ona była sprawczynią całego zamieszania. I dobrze! Może temat czarnych niewolników nie jest mi najbliższy, jednak ten film naprawdę zwrócił moją uwagę. Tym bardziej, że scenariusz powstał na podstawie autentycznych zdarzeń. Nie dziwię się kilku Oscarów i innych nagród filmowych. Szczególnie przykuły moją uwagę montaż i świetne zdjęcia. Warto obejrzeć.
No nie wiem. Przesłuchałem kilka kawałków Aleksandra i skojarzenie jest jedno: Bisz, w wersji ubogiej.
OdpowiedzUsuńMasz prawo do takiego zdania. Jednak dla mnie ogólnie porównywanie dwóch raperów jest słabe. Mam wrażenie, że akurat Aleksander i Bisz idą w zupełnie innych kierunkach, co już pokazuje, że się znacznie różnią :)
UsuńDzięki za opinię!
Hi dear, Your blog is so nice, I am totally inlove with your style :) Would you like to follow each other? Let me know and I am inmediatelly as soon as possible follow you back. Have a nice day and great summer :))
OdpowiedzUsuńhttp://szepsegpotty.blogspot.com